Fragment z książki "Poczuć więcej"

Moje szczęśliwe dzieciństwo trwało do 10 roku życia pośród Natury w małej wsi, gdzie odkrywałam piękno Ziemi. Po szkole biegłam radośnie do domu przez most z niespokojnie, rwącą rzeką, w której wiła się niezliczona ilość wirów. Przystawałam tam, by posłuchać plusków wody, i żeby podziwiać jej pęd. Potem zmierzałam do miejsca, gdzie znajdował się wolno płynący strumyk. Przeskakiwałam go i dziarsko wędrowałam przez łąkę po wydreptanej ścieżce. Czasem zbaczałam ze szlaku, by radować się kształtami roślin, ich kolorystyką, i pracą owadów. Na polanie tej zbierałam też kwiaty, między innymi kaczeńce i niezapominajki. Tuż za łąką wkraczałam na leśną drogę pośród młodego lasu sosnowego, w którym to zbierałam rydze. Las ten skrywał zabytki powojenne. Na jego krańcu znajdowały się betonowe bunkry poniemieckie o małej powierzchni, z jednym wejściem i niewielkim otworem w kształcie okna. Od tego miejsca było już blisko do domu, jedynie skręt w lewo, i krótki odcinek piaszczystej drogi do przejścia pośród zagród gospodarczych, brzóz i drzew liściastych, a potem hyc w podwórze na obiadek do mamy, która prowadziła wtedy małe gospodarstwo rolne. Ona to opiekowała się ogrodem, koniem, krowami, gęsiami i kaczkami. W tamtym czasie coraz mocniej ciągnęło mnie do śpiewu. Gdy zaczęłam uczęszczać do czwartej klasy, skorzystałam z okazji, i zapisałam się do prężnie działającego szkolnego chóru, biorącego udział w publicznych występach. Miesiąc później mama oznajmiła mi, że przeprowadzamy się do miasta. Moje serce zapłakało……

„Poczuć więcej” – historia z życia wzięta



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czytelnicy o Poczuć więcej

Działaj! PETYCJA do Rzecznika Praw Obywatelskich, inne dowody osobiste bez odcisków palców w formie materialnej

Nachnati o Poczuć więcej