Rozdział Zazdrość Przemka


 …Dziewczyny chętnie wyrywały się z murów hotelu. Pokochały życie nocne podobnie, jak ja. Lecz Przemysław ganił to zamiłowanie. Agata wyjawiła, że z trudem uprosiła męża o zgodę na dzisiejsze wyjście. Gdy opowiadała o niezadowoleniu małżonka, nie podejrzewała, że wieczór przyniesie niespodziankę w postaci ożywczego dreszczyku emocji :)
Przemysław pojawił się niezapowiedziany około godziny pierwszej nad ranem. Usiadł przy stoliku z butelką piwa i pozornie obojętnym wyrazem twarzy. Patrzył przed siebie, sącząc wolno trunek niczym niewzruszony. Jednak co pewien czas – zerkał zazdrośnie na żonę, która tańczyła nieświadoma jego obecności.
Nie zamierzałam przeszkadzać w uknutej intrydze. Zadziałałam wbrew solidarności jajników, ale w dobrej wierze. Zazdrość wpływała czasem zbawiennie na temperaturę związku. Kobieta dowiadywała się, że mężczyźnie zależało na niej i pozbywała się wątpliwości, co do siły jego uczuć. Dlatego nie interweniowałam. Pozwoliłam na spontaniczny bieg spraw.
Śmiałam się w myślach z przypuszczalnych reakcji.

„Zaraz będą jaja”.

„A ha… ha!”

„Lada moment odegra się komedia”.

„Ciekawe, kiedy dziewczyny się zorientują, że mają opiekuna”.

Przemek rzucał dłuższe spojrzenia.

„O! Już coś wyczuwają”.

Po chwili stanęły, jak sparaliżowane.

Agata rozwarła usta ze zdumienia i powiedziała:

- O?! Patrz?! Przemek! Ja cię!

Podeszła w mgnieniu oka i rzekła z pretensją w głosie:

- To tak nas pilnujesz?!

Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Odpowiedziałam z chichotem w głosie:

- Przed mężem nie muszę. Przecież nie robiłaś nic złego. A ha… ha! - Ale wykręcił ci numer, co?

- No. Odpowiedziała z przejęciem w głosie.

- Nie spodziewałam się.

- Zazdrosny. Odparłam. - To znaczy, że kocha.

- Idę z nim porozmawiać. Powiedziała spokojnie. - Pewnie musimy już wracać.

- Może nie. Odpowiedziałam. - Idź i sprawdź sytuację.

Agata za moment powróciła z wytycznymi, że za pół godziny wracamy do hotelu.

Gdy nadeszła godzina W – wyjście, poprosiłam Agatę, aby załatwiła wydłużenie zabawy o jedną godzinę. Przemysław zgodził się jedynie na trzydzieści minut.
Tuż po godzinie drugiej zmierzałyśmy grzecznie do hotelu. Agata szła wolno. Kulała pojękując, i krzywiąc twarz. Bolał ją duży palec u prawej nogi, który Dorota poturbowała w sobotni wieczór obcasem pantofla. Pomimo dotkliwego dyskomfortu, dzielnie radziła sobie z bólem i pokonywaniem drogi do hotelu. Wędrowałam tuż obok niej, by służyć pomocą w razie potrzeby.
Przemysław szedł opodal za nami.
- O?! Jakie przyjaciółeczki! Wypowiedziała Agata z przekąsem w głosie. - Kto by pomyślał!
Spoglądała w dal zazdrośnie.
Dorota z Marzeną kroczyły radośnie po chodniku, trzymając się za dłonie. Nie zwracały uwagi na resztę ekipy, która pozostała w tyle.... - koniec fragmentu.



 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Postanowienie władzy zwierzchniej w sprawie: prawo geologiczne, zastępcze dokumenty tożsamości. Ogłoszenie

DIAMENT PRAWDY. Jedna książka w podziale na język angielski cz.1 i język polski cz.2

POCZUĆ WIĘCEJ w sprzedaży (Allegro.pl, STRIPE, KOBO,Koszyk1)